niedziela, 2 listopada 2014

"Od spódnicy do spodni" wg. Krzysztofa Łoszewskiego



Wywiad z Krzysztofem Łoszewskim: projektantem i znawcą mody męskiej.
 

 





















   Specjalnie dla czytelników mojego bloga wywiad z mężczyzną, który o modzie męskiej wie naprawdę  dużo. Jest autorem książek: Dress Code. Tajemnica męskiej elegancji oraz Smart Casual. Męski styl.  Na 11tej edycji Fashion Philosophy Fashion Week Poland w Łodzi, miała miejsce premiera najnowszej książki pt. „Od spódnicy do spodni . Historia mody męskiej.”  Poniżej rozmowa z p. Krzysztofem między innymi o tej nowości.
BR: Bardzo podoba mi się sposób w jaki przekazuje Pan wiedzę na temat mody męskiej zarówno kobietom jak i mężczyznom. Pana książki są dla każdego odbiorcy. Ja jestem kobietą, której zależy, aby mężczyźni w Polsce byli dobrze ubrani. Jaki był prawdziwy cel pisania tych książek?
KŁ: Spędziłem ponad 20 lat w Brukseli gdzie pracowałem w znanej belgijskiej firmie Olivier Strelli. Któregoś dnia Krzysztof Kolberger zaproponował mi współtworzenie marki K. Kolberger. Inwestorem był pan, który przyjechał ze Stanów. To on wymyślił koncept na te mającą powstać markę. Dlatego pod koniec lat dziewięćdziesiątych przyjechałem do Polski, zrobiliśmy dwa duże pokazy mody, otworzyliśmy dwa sklepy, niestety inwestora znudził  projekt. Firma upadła.
BR: Pamiętam ten epizod…
KŁ: Po długim pobycie za granicą zostałem w Polsce. W pewnym momencie zacząłem prowadzić zajęcia dotyczące zasad dress code’u dla - między innymi:  kancelarii prawniczych, dla członków zarządów różnych banków, Akademii Dyplomatycznej. Od młodych pracowników tych firm wymaga się dziś znajomości  zasad, muszą wiedzieć jak powinni wyglądać. Podczas konsultacji indywidualnych zadawali mi bardzo różne pytania. Nie było wówczas takiej fachowej literatury w Polsce. W księgarniach była książka napisana w latach osiemdziesiątych i chyba tłumaczona z niemieckiego. Miałem ją po francusku. Pomyślałem - może należy napisać taki poradnik? W tak zwanym międzyczasie Pani Jolanta Kwaśniewska napisała swój, adresowany do mężczyzn.  Mój wyszedł chyba rok czy półtora roku później. Na naszym rynku jest coraz więcej blogów traktujących o modzie męskiej, mówiących o tym jak należy się ubierać, co z czym komponować. Są mężczyźni, którzy to robią bardzo dobrze. Mnie pisanie bloga nie interesuje. Nie mam czasu na systematyczne oceny tego co się w modzie zmienia. Osoby, które czytają moje książki, nie zawsze się ze mną zgadzają. Piszą o tym właśnie na swoich blogach. Każdy ma prawo do swojej oceny. Nie chcę uczestniczyć w dyskusjach, bo po prostu nie mam na to czasu. Każdy ma prawo do swojego gustu i wyboru takich ubrań jakie jemu się podobają. Moje książki nie są o modzie. Piszę o zasadach, a o tym się nie dyskutuje. Dwie pierwsze książki to poradniki. Pierwsza o zasadach dress code’u druga smart casual. Szczególnie w tej drugiej - Smart Casual. Męski styl mówiłem o sytuacjach w konkretnych porach roku proponując różne pomysły stylizacji. Jasne jest, że nie wszyscy panowie interesują się modą, nie wszyscy ją rozumieją. Nie muszą ani jej rozumieć, ani znać historii mody. Kupujemy nowy sweter, bo po prostu stary już się nam znudził, krawat, bo jest potrzebny. Jak i na co zwracać uwagę kupując koszule, jakie powinienem mieć buty, jaką kupić marynarkę i na co zwracać uwagę, na kolor, tkaninę czy fason ? Są mężczyźni, którzy nie znoszą garniturów, dlatego w tej drugiej książce starałem się odpowiedzieć na wszystkie wyżej postawione pytania.




















R: Dwie poprzednie Pana książki to poradniki, jak by Pan scharakteryzował teraz tę trzecią, która właśnie została wydana „Od spódnicy do spodni. Historia mody męskiej.” ?
KŁ:Wie Pani, to też jest przypadek.Ponieważ kilka lat temu Monika Jaruzelska zaproponowała mi poprowadzenie w swojej Szkole Stylu zajęć dotyczących historii mody męskiej. Wydało mi się to bardzo interesujące. Coś o tym wiedziałem, to jednak nie była wiedza uporządkowana, w związku z tym musiałem trochę nad tym popracować, poczytać, od czegoś wyjść. Moda taka jak my ją postrzegamy tak naprawdę zaczyna się po II wojnie światowej, ponieważ wcześniej nikt nie projektował ani dla młodych kobiet, ani dla młodych mężczyzn. Tak zwana młodzież nie istniała, w związku z tym nie mogła inspirować projektantów.






















BR: Czy w takim razie ”Od spódnicy do spodni” to kompendium wiedzy o stroju po II wojnie światowej?
KŁ: Nie,nie. Okres międzywojenny jest szalenie interesujący, to okres rozwijającego się kina, fascynacji urodą aktorów, którzy wtedy byli w pewnym sensie autorytetami elegancji. Mężczyźni chcieli wyglądać bardzo podobnie. Gangsterzy też mieli swój sposób ubierania się, tacy na przykład : Al Capone czy  Lucky Luciano bardzo dbali o swój wizerunek przystojnego mężczyzny.  Moda retro wzięła się z tego, że pod koniec lat 60.na ekranach kin furorę robił film „Bonnie i Clyde”. Potem było : ”Żądło” z Robertem Redfordem i Paulem Newmanem, „Wielki Gatsby” znów z Robertem Redfordem. Film otrzymał Oscara za kostiumy. Ten styl ubrań  bardzo zainspirował młodych mężczyzn lat siedemdziesiątych. Tak właśnie powstała moda retro. W latach 70. obok niej, przez prawie dekadę królowało disco, ale też dawne hippisowskie ubrania uszyte z klasycznych materiałów, a pod koniec pojawia się ruch punków, ale to już zupełnie inna estetyka. Napisałem książkę, po to, żeby przypomnieć  jak ewoluował styl ubierania się mężczyzn i że to co niektórym wydaje się nowe w modzie nosimy od bardzo dawna. W XIX wieku pojawił się garnitur czyli spodnie, marynarka i kamizelka uszyte z tego samego materiału. Koszula taką jaką dziś nosimy to także XIX wiek. Cofnąłem się jeszcze bardziej, żeby pokazać jak przez wieki mężczyzna interesował się modą i co wpływało na ewolucję jego stylu. Okazuje się, że my mężczyźni byliśmy zajęci swoją urodą bardziej niż kobiety.
BR: Jaki jest Pana ulubiony projektant mody?
KŁ: Nie ma jednego, ale w latach osiemdziesiątych podziwiałem Jean -Paul Gaultier. Wszystko co robił dla mężczyzn, bardzo mi się podobało i było nadzwyczaj inspirujące.Yohji Yamamoto i jego pomysł z kolorem czarnym, uwielbiam czarny, trzy czwarte życia ubierałem się na czarno, nie dlatego, że czarny był modny, tylko dlatego, że wydawało mi się, że ja źle wyglądam w kolorze. Źle się czułem w kolorach, ale oczywiście był również granatowy, biały  i beże, które zacząłem nosić dużo później. Kupowałem spodnie i marynarki od Comme des Garcons, swetry i t-shirty u Martin Margiela, dla mnie byli najważniejsi. Helmut Lang i Calvin Klein pojawili się później. Calvin Klein nigdy nie wyznaczał nowych trendów, ale jego ubrania łatwo łączyć się z innymi, od innych projektantów.
BR: Wspomniał Pan „Wielkiego Gatsbiego”. Filmy, które Pan wymienił robią wrażenie kostiumami. Czy jest film szczególnie Panu bliski ze względu na kostiumy?
KŁ: Jest mnóstwo pięknych filmów, cała epoka francuskiego kina lat sześćdziesiątych z Jean-Paul Belmondo i Alain Delonem. Marcello Mastroianni w „Dolce Vita” czy „Osiem i pół” Felliniego, zawsze elegancki, w białej koszuli z wąskim krawatem, w czarnych okularach i garniturach przypominających te, które my dzisiaj nosimy. Kiedyś bardziej interesował mnie kostium teatralny. Lubiłem teatr bardziej niż film. Ale to filmy mojej młodości sprawiły, że zacząłem interesować się modą. W latach siedemdziesiątych nauczyłem się szyć.  Z przyjaciółkę zarabialiśmy szyjąc dla naszych koleżanek i kolegów.  Dlatego w Brukseli na początku lat 80. zacząłem również szyć ubrania dla siebie. Byłem modelem, nagle znalazłem się w środowisku fotografów, agencji i projektantów. Pewnego dnia żona Oliviera Strelli znanego projektanta belgijskiego spytała mnie gdzie się ubieram.  Odpowiedziałem, że sam projektuję dla siebie. Kilka miesięcy później on zadzwonił do mnie, umówił się ze mną. Tak zostałem jego asystentem. Pracowaliśmy razem 15 lat.





















BR: Ponieważ ten blog nazywa się „Whiteconceptshirt” chcę Pana zapytać o to, o co pytam wszystkich rozmówców, z którymi przeprowadzam wywiad. Z czym się Panu kojarzy biała koszula?
KŁ: Biała koszula kojarzy mi się z najwyższą elegancją. Mam ich chyba ze 30, uwielbiam białe koszule. Uważam, że białą koszulę można nosić od rana do wieczora do wszystkiego. Wygląda świetnie z jeansami, ze sztruksowymi spodniami, z czarną kurtką skórzaną, oczywiście ze smokingiem czy garniturem przez cały dzień. Nie wyobrażam sobie mężczyzny, który nie ma w domu białej koszuli. Ona nie kojarzy mi się ani z egzaminem, ani z uniformem, ani z sytuacją najbardziej sztywną w jakiej możemy się znaleźć. W białej koszuli młody i starszy mężczyzna zawsze wyglądają elegancko, z klasą.
BR: W najnowszej książce sięga Pan do analizy przeszłości mody męskiej. Jak Pan zatem widzi mężczyznę przyszłości np. za sto lat?
KŁ: Wydaje mi się, że ostatnie czternaście lat, od momentu kiedy zaczął się XXI wiek, są dość nudne i że wszyscy jesteśmy, my mężczyźni, do siebie podobni. Od lat te same marynarki, wprawdzie coraz mniejsze, ale te same. Spodnie wąskie i coraz krótsze. Wszyscy grzecznie wystylizowani. Polacy też się bardzo zmienili, szczególnie młode pokolenie dwudziesto, trzydziestolatków. Moda już tutaj jest. Mam wrażenie, że od kilkunastu lat coś się powtarza, brakuje nowości.
BR: Era korporacji…? Zbytniej unifikacji stroju męskiego?
KŁ: Może…
BR: A może pójdzie to w kierunku jakiejś wygody, technologii, jak Pan sądzi?
KŁ: To idzie w tym kierunku, oczywiście. Tkaniny się zmieniają, Jest mnóstwo technicznych, nowych rozwiązań. Tkaniny, które kiedyś nie oddychały, dzisiaj się już w nich nie pocimy. Dopasowana marynarka z technicznej tkaniny, pozwala skórze oddychać w zamkniętym pomieszczeniu. Jak będziemy wyglądali, sam jestem ciekawy. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. To wszystko będzie zależało od warunków naszego życia. Czy na przykład zamienimy samochody na samoloty ? Trzeba będzie mieć ubranie dostosowane do nowych sytuacji życiowych. To bardzo ciekawe… Takie pomysły futurystyczne oczywiście już były. Pierre Cardin i Andre Courreges w latach sześćdziesiątych projektowali ubrania inspirowane strojem kosmonauty.
BR: Byli wtedy bardzo nowatorscy…
KŁ: Zgadza się, byli nowatorscy, projektowali  z myślą o kobietach np. kapelusze-hełmy astronautów…
BR: Jesteśmy świeżo po premierze Pana nowej książki. Czy myśli Pan już o następnej np. o modzie męskiej z czasów PRL-u? Czy ten temat Pana interesuje?
KŁ: Bardzo, jeszcze nie mam na to pomysłu, to trochę za wcześnie. Muszę o tym pomyśleć i zastanowić się od czego zacząć. Znaleźć ciekawe przykłady, np.: styl ubrań Tyrmanda, który był znany z tego, że nosił kolorowe skarpetki.
BR: Bardzo dziękuję Panu za tę rozmowę. Polecam Pana najnowszą książkę „Od spódnicy do spodni. Historia mody męskiej”, tak jak i dwie poprzednie, i z niecierpliwością czekamy na to, co w przyszłości jeszcze napisze Pan dla swoich odbiorców. Dziękuję serdecznie.
KŁ: Dziękuję bardzo za rozmowę.
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz