Wywiad z
Krzysztofem Łoszewskim: projektantem i znawcą mody męskiej.
Specjalnie dla czytelników mojego bloga wywiad z mężczyzną,
który o modzie męskiej wie naprawdę dużo.
Jest autorem książek: Dress Code. Tajemnica męskiej elegancji
oraz Smart Casual. Męski styl. Na 11tej
edycji Fashion Philosophy Fashion Week Poland w Łodzi, miała miejsce premiera
najnowszej książki pt. „Od spódnicy do spodni . Historia mody męskiej.” Poniżej rozmowa z p. Krzysztofem między innymi
o tej nowości.
BR: Bardzo podoba mi
się sposób w jaki przekazuje Pan wiedzę na temat mody męskiej zarówno kobietom
jak i mężczyznom. Pana książki są dla każdego odbiorcy. Ja jestem kobietą,
której zależy, aby mężczyźni w Polsce byli dobrze ubrani. Jaki był prawdziwy
cel pisania tych książek?
KŁ: Spędziłem ponad 20 lat w Brukseli gdzie pracowałem w
znanej belgijskiej firmie Olivier Strelli. Któregoś dnia Krzysztof Kolberger
zaproponował mi współtworzenie marki K. Kolberger. Inwestorem był pan, który
przyjechał ze Stanów. To on wymyślił koncept na te mającą powstać markę. Dlatego
pod koniec lat dziewięćdziesiątych przyjechałem do Polski, zrobiliśmy dwa duże
pokazy mody, otworzyliśmy dwa sklepy, niestety inwestora znudził projekt. Firma upadła.
BR: Pamiętam ten
epizod…
KŁ: Po długim pobycie za granicą zostałem w Polsce. W pewnym
momencie zacząłem prowadzić zajęcia dotyczące zasad dress code’u dla - między
innymi: kancelarii prawniczych, dla
członków zarządów różnych banków, Akademii Dyplomatycznej. Od młodych
pracowników tych firm wymaga się dziś znajomości zasad, muszą wiedzieć jak powinni wyglądać.
Podczas konsultacji indywidualnych zadawali mi bardzo różne pytania. Nie było
wówczas takiej fachowej literatury w Polsce. W księgarniach była książka napisana
w latach osiemdziesiątych i chyba tłumaczona z niemieckiego. Miałem ją po
francusku. Pomyślałem - może należy napisać taki poradnik? W tak zwanym
międzyczasie Pani Jolanta Kwaśniewska napisała swój, adresowany do mężczyzn. Mój wyszedł chyba rok czy półtora roku
później. Na naszym rynku jest coraz więcej blogów traktujących o modzie
męskiej, mówiących o tym jak należy się ubierać, co z czym komponować. Są
mężczyźni, którzy to robią bardzo dobrze. Mnie pisanie bloga nie interesuje. Nie
mam czasu na systematyczne oceny tego co się w modzie zmienia. Osoby, które
czytają moje książki, nie zawsze się ze mną zgadzają. Piszą o tym właśnie na
swoich blogach. Każdy ma prawo do swojej oceny. Nie chcę uczestniczyć w
dyskusjach, bo po prostu nie mam na to czasu. Każdy ma prawo do swojego gustu i
wyboru takich ubrań jakie jemu się podobają. Moje książki nie są o modzie. Piszę
o zasadach, a o tym się nie dyskutuje. Dwie pierwsze książki to poradniki.
Pierwsza o zasadach dress code’u druga smart casual. Szczególnie w tej drugiej
- Smart Casual. Męski styl mówiłem o sytuacjach w konkretnych porach roku proponując
różne pomysły stylizacji. Jasne jest, że nie wszyscy panowie interesują się
modą, nie wszyscy ją rozumieją. Nie muszą ani jej rozumieć, ani znać historii
mody. Kupujemy nowy sweter, bo po prostu stary już się nam znudził, krawat, bo
jest potrzebny. Jak i na co zwracać uwagę kupując koszule, jakie powinienem
mieć buty, jaką kupić marynarkę i na co zwracać uwagę, na kolor, tkaninę czy
fason ? Są mężczyźni, którzy nie znoszą garniturów, dlatego w tej drugiej
książce starałem się odpowiedzieć na wszystkie wyżej postawione pytania.
R: Dwie poprzednie
Pana książki to poradniki, jak by Pan scharakteryzował teraz tę trzecią, która
właśnie została wydana „Od spódnicy do spodni. Historia mody męskiej.” ?
KŁ:Wie Pani, to też jest przypadek.Ponieważ kilka lat temu
Monika Jaruzelska zaproponowała mi poprowadzenie w swojej Szkole Stylu zajęć dotyczących
historii mody męskiej. Wydało mi się to bardzo interesujące. Coś o tym
wiedziałem, to jednak nie była wiedza uporządkowana, w związku z tym musiałem
trochę nad tym popracować, poczytać, od czegoś wyjść. Moda taka jak my ją
postrzegamy tak naprawdę zaczyna się po II wojnie światowej, ponieważ wcześniej
nikt nie projektował ani dla młodych kobiet, ani dla młodych mężczyzn. Tak
zwana młodzież nie istniała, w związku z tym nie mogła inspirować projektantów.
BR: Czy w takim razie
”Od spódnicy do spodni” to kompendium wiedzy o stroju po II wojnie światowej?
KŁ: Nie,nie. Okres międzywojenny jest szalenie interesujący,
to okres rozwijającego się kina, fascynacji urodą aktorów, którzy wtedy byli w
pewnym sensie autorytetami elegancji. Mężczyźni chcieli wyglądać bardzo
podobnie. Gangsterzy też mieli swój sposób ubierania się, tacy na przykład : Al
Capone czy Lucky Luciano bardzo dbali o
swój wizerunek przystojnego mężczyzny. Moda
retro wzięła się z tego, że pod koniec lat 60.na ekranach kin furorę robił film
„Bonnie i Clyde”. Potem było : ”Żądło” z Robertem Redfordem i Paulem Newmanem, „Wielki
Gatsby” znów z Robertem Redfordem. Film otrzymał Oscara za kostiumy. Ten styl
ubrań bardzo zainspirował młodych
mężczyzn lat siedemdziesiątych. Tak właśnie powstała moda retro. W latach 70.
obok niej, przez prawie dekadę królowało disco, ale też dawne hippisowskie
ubrania uszyte z klasycznych materiałów, a pod koniec pojawia się ruch punków, ale
to już zupełnie inna estetyka. Napisałem książkę, po to, żeby przypomnieć jak ewoluował styl ubierania się mężczyzn i
że to co niektórym wydaje się nowe w modzie nosimy od bardzo dawna. W XIX wieku
pojawił się garnitur czyli spodnie, marynarka i kamizelka uszyte z tego samego
materiału. Koszula taką jaką dziś nosimy to także XIX wiek. Cofnąłem się
jeszcze bardziej, żeby pokazać jak przez wieki mężczyzna interesował się modą i
co wpływało na ewolucję jego stylu. Okazuje się, że my mężczyźni byliśmy zajęci
swoją urodą bardziej niż kobiety.
BR: Jaki jest Pana ulubiony
projektant mody?
KŁ: Nie ma jednego, ale w latach osiemdziesiątych podziwiałem Jean -Paul Gaultier. Wszystko co robił dla
mężczyzn, bardzo mi się podobało i było nadzwyczaj inspirujące.Yohji Yamamoto i jego pomysł z kolorem
czarnym, uwielbiam czarny, trzy czwarte życia ubierałem się na czarno, nie
dlatego, że czarny był modny, tylko dlatego, że wydawało mi się, że ja źle
wyglądam w kolorze. Źle się czułem w kolorach, ale oczywiście był również
granatowy, biały i beże, które zacząłem
nosić dużo później. Kupowałem spodnie i marynarki od Comme des Garcons, swetry
i t-shirty u Martin Margiela, dla mnie byli najważniejsi. Helmut Lang i Calvin
Klein pojawili się później. Calvin Klein nigdy nie wyznaczał nowych trendów,
ale jego ubrania łatwo łączyć się z innymi, od innych projektantów.
BR: Wspomniał Pan „Wielkiego
Gatsbiego”. Filmy, które Pan wymienił robią wrażenie kostiumami. Czy jest film szczególnie
Panu bliski ze względu na kostiumy?
KŁ: Jest mnóstwo pięknych filmów, cała epoka francuskiego
kina lat sześćdziesiątych z Jean-Paul Belmondo i Alain Delonem. Marcello Mastroianni
w „Dolce Vita” czy „Osiem i pół” Felliniego, zawsze elegancki, w białej koszuli
z wąskim krawatem, w czarnych okularach i garniturach przypominających te,
które my dzisiaj nosimy. Kiedyś bardziej interesował mnie kostium teatralny.
Lubiłem teatr bardziej niż film. Ale to filmy mojej młodości sprawiły, że
zacząłem interesować się modą. W latach siedemdziesiątych nauczyłem się szyć. Z przyjaciółkę zarabialiśmy szyjąc dla naszych
koleżanek i kolegów. Dlatego w Brukseli
na początku lat 80. zacząłem również szyć ubrania dla siebie. Byłem modelem, nagle
znalazłem się w środowisku fotografów, agencji i projektantów. Pewnego dnia
żona Oliviera Strelli znanego projektanta belgijskiego spytała mnie gdzie się
ubieram. Odpowiedziałem, że sam
projektuję dla siebie. Kilka miesięcy później on zadzwonił do mnie, umówił się
ze mną. Tak zostałem jego asystentem. Pracowaliśmy razem 15 lat.
BR: Ponieważ ten blog
nazywa się „Whiteconceptshirt” chcę Pana zapytać o to, o co pytam wszystkich
rozmówców, z którymi przeprowadzam wywiad. Z czym się Panu kojarzy biała koszula?
KŁ: Biała koszula kojarzy mi się z najwyższą elegancją. Mam ich
chyba ze 30, uwielbiam białe koszule. Uważam, że białą koszulę można nosić od
rana do wieczora do wszystkiego. Wygląda świetnie z jeansami, ze sztruksowymi
spodniami, z czarną kurtką skórzaną, oczywiście ze smokingiem czy garniturem przez cały dzień. Nie wyobrażam sobie mężczyzny, który nie ma w
domu białej koszuli. Ona nie kojarzy mi
się ani z egzaminem, ani z uniformem, ani z sytuacją najbardziej sztywną w
jakiej możemy się znaleźć. W białej koszuli młody i starszy mężczyzna zawsze
wyglądają elegancko, z klasą.
BR: W najnowszej
książce sięga Pan do analizy przeszłości mody męskiej. Jak Pan zatem widzi
mężczyznę przyszłości np. za sto lat?
KŁ: Wydaje mi się, że ostatnie czternaście lat, od momentu
kiedy zaczął się XXI wiek, są dość nudne i że wszyscy jesteśmy, my mężczyźni,
do siebie podobni. Od lat te same marynarki, wprawdzie coraz mniejsze, ale te
same. Spodnie wąskie i coraz krótsze. Wszyscy grzecznie wystylizowani. Polacy
też się bardzo zmienili, szczególnie młode pokolenie dwudziesto,
trzydziestolatków. Moda już tutaj jest. Mam wrażenie, że od kilkunastu lat coś
się powtarza, brakuje nowości.
BR: Era korporacji…?
Zbytniej unifikacji stroju męskiego?
KŁ: Może…
BR: A może pójdzie to
w kierunku jakiejś wygody, technologii, jak Pan sądzi?
KŁ: To idzie w tym kierunku, oczywiście. Tkaniny się
zmieniają, Jest mnóstwo technicznych, nowych rozwiązań. Tkaniny, które kiedyś
nie oddychały, dzisiaj się już w nich nie pocimy. Dopasowana marynarka z technicznej
tkaniny, pozwala skórze oddychać w zamkniętym pomieszczeniu. Jak będziemy
wyglądali, sam jestem ciekawy. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. To wszystko
będzie zależało od warunków naszego życia. Czy na przykład zamienimy samochody
na samoloty ? Trzeba będzie mieć ubranie dostosowane do nowych sytuacji życiowych.
To bardzo ciekawe… Takie pomysły futurystyczne oczywiście już były. Pierre
Cardin i Andre Courreges w latach sześćdziesiątych projektowali ubrania
inspirowane strojem kosmonauty.
BR: Byli wtedy bardzo
nowatorscy…
KŁ: Zgadza się, byli nowatorscy, projektowali z myślą o kobietach np. kapelusze-hełmy
astronautów…
BR: Jesteśmy świeżo
po premierze Pana nowej książki. Czy myśli Pan już o następnej np. o modzie
męskiej z czasów PRL-u? Czy ten temat Pana interesuje?
KŁ: Bardzo, jeszcze nie mam na to pomysłu, to trochę za
wcześnie. Muszę o tym pomyśleć i zastanowić się od czego zacząć. Znaleźć
ciekawe przykłady, np.: styl ubrań Tyrmanda,
który był znany z tego, że nosił kolorowe skarpetki.
BR: Bardzo dziękuję
Panu za tę rozmowę. Polecam Pana najnowszą książkę „Od spódnicy do spodni. Historia
mody męskiej”, tak jak i dwie poprzednie, i z niecierpliwością czekamy na to,
co w przyszłości jeszcze napisze Pan dla swoich odbiorców. Dziękuję serdecznie.
KŁ: Dziękuję bardzo za rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz