Filip Bajon– reżyser, prozaik, scenarzysta, producent, profesor
nauk filmowych. Jeden z najlepiej
wykształconych polskich reżyserów.
BR: Tematy poruszane w Pana twórczości są niekiedy skrajnie różne. Klasyka literatury polskiej, oczywiście wg Filipa Bajona, czasy Solidarności, ale też sprawy obyczajowe. Jest Pan reżyserem o szerokim spectrum czerpania inspiracji z historii i życia oraz mistrzowskich, w mojej opinii, interpretacji tych tematów. Czy jest jakiś historyczny okres lub postać, które Pana inspirują i pozostają dla Pana jako artysty wciąż niewyczerpanym tematem ?
FB: Ostatnio zajmowałem się
Jarosławem Iwaszkiewiczem. Według jednego z jego opowiadań, a także na
podstawie życia zbudowałem scenariusz filmu fabularnego. Chciałbym go nakręcić
w przyszłym roku. Właśnie Jarosław Iwaszkiewicz takim źródłem inspiracji być
może – jego olbrzymia twórczość w sensie literacko filozoficznym. Akcja mojego
scenariusza rozgrywa się w 1914 roku na Ukrainie na początku pierwszej wojny
światowej – w dworku, w którym zbierają się przedstawiciele różnych narodowości
i różnych klas społecznych.
BR: W jednym z telewizyjnych wywiadów
miałam okazję zobaczyć Pana bibliotekę. To nie jest biblioteka
przeciętnego człowieka, ale po prostu
pisarza, który żyje literaturą i czerpie z niej pełnymi garściami. Czy jest Pan
uzależniony od prozy? Czy czyta Pan młodych pisarzy?
Czy tak szerokie wykształcenie
pomaga Panu w twórczości reżyserskiej?
FB: Szerokie wykształcenie pomaga mi
w przygotowaniu materiału do reżyserowania, ale już podczas samego reżyserowania
może przeszkadzać. Wiedza i świadomość czasami przeszkadzają intuicji
reżyserskiej. Dużo czytam, przeważnie autobiografie, eseje historyczne, ale
również współczesną prozę polską i światową. Nowa proza polska bardzo mnie
interesuje, uważam, że jest atrakcyjna, podbudowana intelektualnie i
historycznie, czego nie mogę na przykład powiedzieć o publicystycznym polskim
teatrze. Książki czytam i odkładam na półki od 15. roku życia. Uzbierała się
rzeczywiście niezła kolekcja.
BR: Pracuje Pan z fantastycznymi
aktorami. Czy jest Pan zdania, że aktor to narzędzie w rękach reżysera czy jest
Pan za tym, by aktorzy swoją intuicją zawodową wspomagali reżysera?
FB: Będąc na usługach reżysera –
aktor jest twórcą. Dlatego trzeba mu pozwolić, żeby tę swoją twórczość rozwijał.
Oczywiście może się zdarzyć, że reżyser traktuje aktora instrumentalnie i jest
on wtedy jedynie wykonawcą poleceń reżysera. Tak pracowali m.in. Tarkowski i
Fellini.
BR: Skąd najczęściej czerpie Pan
inspiracje do scenariuszy i filmów?
FB: Pomysły biorę z reportaży w
gazetach, z biografii, z notatek w codziennej prasie, z literatury i z podróży.
Na przykład pomysł na scenariusz filmu "Rekord świata" powstał na
podstawie reportażu. "Przedwiośnie", "Śluby panieńskie" – to literatura, a przy "Wizji lokalnej" podstawą były przeczytane przeze mnie
dzienniki z epoki. Natomiast podróż, to scenariusz mój i mojej żony pt:
"Cień kopuły", który rozgrywa się i został napisany we Włoszech.
BR: Są momenty w życiu artystów, gdy
po czasie tworzenia przychodzi czas na promocję dzieła, które się stworzyło. To
czas spotkań, wywiadów, eventów-czy męczy Pana ten czas, czy jednak relaksuje
to uczucie zakończenia dzieła?
FB: Szczerze mówiąc, trochę męczy
mnie ten czas. Rozumiem jednak, że jest to niezbędne i biorę udział w
działaniach promocyjnych.
BR: Analizując Pana twórczość mam
poczucie, że tematy, które Pan porusza w swoich filmach, dotykają naszej
historii, naszej tradycji i naszych
przywar. Jednak Pan bawi się w szeroko pojęte interpretacje. Łączy Pan czasy,
gatunki, szkicuje na nowo znane dzieła. Który z Pana filmów uważa Pan za
uniwersalny i nieprzemijający?
FB: Mam trzy takie filmy. Opowiadają
uniwersalne prawdy, które powtarzają się w każdym pokoleniu. "Aria dla
atlety" to historia człowieka sukcesu, który nagle orientuje się, że nie
może zdobyć wszystkiego. Tak jak Jan Kulczyk nie może zostać papieżem… "Magnat" mówi o upadku rodziny
zmiecionej przez obiektywnie dziejącą się historię. "Bal na dworcu w
Koluszkach" to z kolei historia społeczności w momencie kataklizmu.
Wszystkie te obrazy mają wspólną cechę, którą jest dekadencja.
BR: Czy uważa się Pan za
współczesnego d-jaya filmowego? Czy bawi
Pana łączenie elementów pozornie do siebie niepasujących po to, by tworzyć nową
jakość?
FB: Zderzanie elementów i prawo
kontrastów są podstawą sztuki filmowej. Tak jak połączyłem w "Ślubach
panieńskich" Aleksandra hrabiego Fredry XIX wiek ze współczesnością dając
postaciom do rąk współczesne gadżety.
BR: Dlaczego studiując prawo, zdecydował się Pan/jeszcze na studiach/ zmienić kierunek kształcenia? Skąd ta inspiracja filmem, obrazem?
FB: Prawo rozumiałem, a film –
kochałem. Nie miałem więc wyboru…
BR: Czy woli Pan poruszać tematy dotyczące historii, czy natury
człowieka w swoich dziełach?
FB: Lubię poruszać tematy
historyczne, posługując się naturą ludzką jako świadkiem bądź ofiarą.
BR: Czyja twórczość obecnie inspiruje
Pana najbardziej?
FB: Podoba mi się reżyser Paolo
Sorrentino - autor filmu "Wielkie piękno", lubię takie filmy jak
"Szpieg" Paula Andersona, "Wilk z Wall Street" Martina
Scorsese i - jak zawsze - twórczość Federico Felliniego. Z pisarzy wymieniłbym
Iwaszkiewicza, Gombrowicza, a dla pogłębienia swoich przemyśleń zawsze czytam
nieśmiertelnego T.S.Eliota.
BR: Uczy Pan studentów- filmowców. Czy młodość wg tak doświadczonego pedagoga jest w sztuce wartością większą niż
dojrzałość i doświadczenie?
FB: Niewątpliwie młodość jest
wielkością najwyższą. Dlaczego? Ponieważ młodość niczego się nie boi.
BR: Które swoje dzieło reżyserskie
ceni Pan najbardziej?
FB: Trzy wymienione wcześniej filmy:
"Aria dla atlety", "Magnat", "Bal na dworcu w
Koluszkach".
BR: Jako blogerka modowa zapytam, czy
przykłada Pan wagę do eleganckiej garderoby, czy jest Pan fanem jakości, designu czy są to dla Pana tematy
drugoplanowe?
FB: To są dla mnie tematy
pierwszorzędne. Zawsze fascynował mnie krój, który potrafił podkreślić
sylwetkę.
BR: Kto dba o Pana wizerunek, czy w sytuacji okazjonalnej sięga Pan po rady stylistów?
FB: Nie sięgam po rady stylistów, bo
mam swojego stylistę w domu. Jest nim moja żona. Czasami jest z resztą zbyt
zachowawcza…
BR: Czy kostium filmowy to też temat
do ciekawej, filmowej interpretacji?
FB: Kostium filmowy tworzy postać,
bohatera, jest niezwykle ważnym elementem decyzji artystycznej. Kostium w
filmie jest moim oczkiem w głowie.
BR: Czego symbolem jest dla Pana
biała koszula?
FB: Jest dla mnie symbolem poddania
się konwencji. Chociaż jeżeli jest użyta w kontraście do jeansów – to
bardzo mi się podoba.
BR: Czy większą wartością wg. Pana w
sztuce jest słowo czy obraz?
FB: Obraz, ale pracuję w słowie.
Dziękuję za rozmowę życząc Panu
realizacji najbardziej szalonych wizji
reżyserskich, a tym samym nam wciąż nowych Pana dzieł filmowych, które
pozwalają odkrywać polskie kino.
Beata Rajczak